Trudno mi sobie wyobrazić kogoś kto nie jest mega fanem koszykówki (właściwie NBA), a uznałby ten film za ciekawy. Ja jestem wielkim fanem NBA, ale chwilami film nuży i męczy swą klaustrofobicznością. Mimo to jest to ciekawe spojrzenie na mecz, szkoda tylko, że trafił się mecz bez historii.
PS Aż dziw, że w tym filmie nie wystąpił Jack Nicholson :)
A ja powiem Ci szczerze, ze koszykowka lata mi kolo dupy, ale film jest moim zdaniem kapitalny! Przyjemnie skonstrulowany dokument. Spodziewalem sie czegos w podobie "dokumentu" o Zidanie, gdzie przez 90 minut meczu obserwuja go kamery..i tyle. Tymczasem tutaj, sam mecz jest tylko tlem, okraszony komentarzem Brynta dotyczacym koszykowki, relacji miedzy zawodnikami, ciezkiej pracy etc. A to wszystko dzieje sie w akompaniamencie dobrej muzyki i jet dynamicznie, "nieinwazyjnie" sfotografowane przez Libatique'a - mialem wrazenie pelniej naturalnosci w zachowaniu Brynta, jakby kamery zupelnie tam nie bylo.