Tylko mnie irytowała gra Denzela? Myślałem, że nie zdzierżę do końca...
Wygląda na to że tak. Washington faktycznie przedobrzył, ale to cały czas bardzo dobry aktor. My nigga : ). Całkiem dobry film, ale utkany z masy głupot.
Moim skromnym zdaniem to wszystko byłoby bardzo dobre, gdyby się skończyło inaczej o 180 stopni, gdyby się okazało, że to wszystko to jednak nie jest prawda. Ponieważ na początku myślałem, że to tylko "testy" i z czasem zacząłem wierzyć w to, że jednak tak nie jest a na końcu okazało się, że tylko doszukiwałem się drugiego dna ;) Choć tak naprawdę ledwo pamiętam już ten film.
To tak rozumiem bardziej w stylu "Gry" Finchera. Końcówka (mniej więcej od sceny pokera z gangsterami) faktycznie zawodzi na całej linii.
No coby o filmie nie pisać, to jak dla mnie jest to najgorsza rola Denzela. Naprawdę bolały mnie oczy od tego ;)
Jakby ci to powiedzieć... większości widzów nie zirytowała. A nawet przeciwnie.
Nie zirytowała również jurorów pewniej akademii. Ani też amerykańskich krytyków, dziennikarzy i aktorów. Co prawda to wszystko Amerykanie, którzy guzik się znają na kinie, ale moim skromnym zdaniem akurat w tym przypadku mieli rację.
No cóż... Widocznie to jakieś moje osobiste odczucia, trudno. Może kiedyś obejrzę to jeszcze raz i dostrzegę to "coś" co dostrzegli specjaliści. Ewentualnie znów będę zgrzytać zębami, aby obejrzeć do końca lub po prostu przestanę oglądać w połowie :)