mam pytanie - gdzie oni w końcu jadą przy końcu filmu ? na zachód czy jednak do puchy ?? bo już nie wiem heheh

No jak gdzie do ciupy, poprzednia retrospekcja jest tak jakby marzeniem nieosiągalnym dla głównego bohatera - ucieczką w idyllę.

Nie zgodzę się z Tobą. Moim zdaniem nie ma w tym filmie jednoznacznej odpowiedzi. To, ze pod koniec filmu jadą autostradą wzdłuż wybrzeża, nie oznacza, że jeszcze nie skręcą, czy tez nie zawrócą. Ta retrospekcja wg opowieści ojca może być po prostu sugestią co stanie się dalej. W ten sposób zakończenie pokazuje, że Monty ma jeszcze wybór.
I w gruncie rzeczy - tak ja to widzę - Jego ojciec w zasadzie podejmuje decyzje za niego i wywozi go gdzieś daleko, by odbudował swoje życie.

No niestety ale jesteś w błędzie, opowieść ojca o idylli życia, które prowadziłby jego syn jest tylko i wyłącznie nieosiągalnym marzeniem. Ucieczka oznacza ucieczkę przez całe życie niezależnie od pory dna i nocy, bohater ma tego świadomość i dla tego wybiera odpokutowanie za swoje czyny. Film w momencie podróży ojca z synem z snu zmienia się na jawę - jawę, która prowadzi prosto do miejsca pokuty za własne grzechy czyli więzienia.

Rozumiem, ze możesz patrzeć na to w ten sposób, ale nie znajdziemy dowodu, który by wskazywał na jednoznacznie co zrobią Monty z ojcem.

Zaś co do pokuty to sądzę, że zdecydowanie wystarczające jest dla Monty'ego rozstanie z przyjaciółmi i ojcem oraz niewidzenie Naturelle przez pewien czas... Do tego popatrzmy jak się czuje główny bohater przez te ostatnie godziny, co przeżywa. Jak dla mnie jest to już wystarczająca kara.

Dla mnie scena końcowa jest oczywista, może dla ciebie nie. Oczywiście nie jest to ukazane w sposób bezpośredni ale u mnie nasuwa się tylko jedna rzecz - poszedł do więzienia bo wiedział że nie ucieknie od przeszłości.

Zgadzam się z Grand23, myślę, że to tylko idylla - tego jak pięknie mogłoby być, ale scena, w której na sam koniec jeszcze raz widzimy pobitą twarz Monty'ego okrutnie przypomina nam o rzeczywistości - czyli o więzieniu. Bohater sam wiedział, że popełnił błąd (kilka razy to podkreśla w filmie). Ten sen na jawie, który "opowiada" jego ojciec mógł się dziać właśnie tylko w głowie Monty'ego. Może gdzieś w głębi,to chciałby usłyszeć od ojca, może trochę na to czekał - nawet jeśli był pewny, że to nie mogłoby się zdarzyć, że to tylko sen na jawie, może chciał usłyszeć "ucieknijmy - razem". Jakby nie było - więzienie jest dla mnie końcem tego filmu. Tak sobie rozmyślam :) Film jak dla mnie - bardzo, bardzo dobry :)

Przecież oni pod koniec przejeżdżali pod tą zieloną tabliczką, obok której w wizji Monty'ego skręcił jego ojciec. Nie mamy pewności, jaką nasz więzień podejmie decyzję - może ucieknie w nieznane, może nie. Właśnie to zbliżenie na jego pobitą twarz to powrót do rzeczywistości i pokazanie, że wszystko jest w jego rękach, wystarczy jedno słowo a jego ojciec skręci, i może się uda, a może nie. Właśnie takie niejednoznaczne zakończenie nadaje temu filmowi magii.

Nie zgodzę się. Wymowa filmu jest taka, że owszem wszystko jest w naszych rękach i jeśli nie chcemy tego spaprać, to trzeba podejmować właściwe decyzje wtedy gdy to jeszcze jest możliwe.
Tej magii o której mówisz tam nie ma. Nieważny jest tak na prawdę sam czyn za który został skazany, nikt łącznie z jego przyjaciółmi i nim samym nie kwestionuje wyroku jako takiego.
Facet przegrał i nic tego już zmienić nie mogło, żadne wyjście nie było dobre.
To film o dokonywaniu wyborów ale nie pomiędzy ucieczką lub puchą :)

Hej, mówisz, jakby każdy film miał tylko jedną możliwość zinterpretowania. Gdyby reżyser chciał nam pokazać, że Monty na 100% pójdzie do ciupy, pokazałby scenę zza więziennych krat. Zauważyłeś taką? Nie, bo w filmie zastosowano takie coś jak otwarte zakończenie, czyli każdy widz może sam sobie dośpiewać co będzie dalej i pogdybać, jaka wersja jest najbardziej prawdopodobna, biorąc pod uwagę charakter głównego bohatera, okoliczności itp. I na tym polega właśnie cała magia tego filmu, że nie wiemy co będzie dalej, dla każdego "25 godzin" mogło skończyć się inaczej. Nie narzucaj mi własnej interpretacji. Dla mnie właśnie te końcowe sceny pokazują, że więzienie (nikt nie mówi, że niezasłużone) nie przekreśla całego dalszego życia, że marzenia jeszcze mogą się spełnić, nieważne gdzie i nieważne kiedy. Zawsze może skręcić i uciec, pojechać w nieznane. Choć nie musi.

Nic ci nie narzucam, tylko przedstawiam swoją interpretacje. To, że nie było sceny jak go zamykają, nie oznacza jeszcze że zakończenie jest otwarte.
Senna projekcja - to nie jest alternatywa tylko zdanie sobie sprawy, że happy end nie jest możliwy. Następuje po niej powrót do rzeczywistości - ujęci pobitej twarzy.
Nie można skręcić i uciec przed własnymi czynami i ich konsekwencją.
pozdrawiam

Okej, jak wolisz ;)
Również pozdrawiam

A ja tak naprawdę dopiero po seansie uświadomiłem sobie czym tak na prawdę jest wolność :)