Czytałem trochę postów i zastanawiam się...
Dlaczego to zakończenie jest takie dobre?! Nie potrafię tego zrozumieć. Wg mnie jest
"amerykańskie" i naciągane. Już lepiej prezentuje w książce, na podstawie której film został
nakręcony. Tam, w relacji narratora (w filmie całą kwestię wypowiada ojciec Monty'ego),
bohater nie spotyka się po latach ze swoją dziewczyną, ale poślubia córkę właściciela baru,
w którym pracował. Wszystko to oczywiście pozostaje, tak ja w filmie, w sferze możliwości,
nie wiadomo, czy zrealizowanych.
Sama książka Benioffa była, wg mnie, jako całość gorsza od filmu. Film - wierna adaptacja -
ma swój klimat i dobre aktorstwo, czego brak książce.